Praca w Szkole

Polskie Szkoły Sobotnie

Jeśli tęsknicie za Waszą pracą w Polsce i za swoimi wychowankami, macie poczucie niespełnienia w związku ze zmianą pracy poza granicami kraju na „gorszą”, to rozejrzyjcie się, czy w okolicy nie macie polskich szkół sobotnich. Przeżywają one bowiem prawdziwy „boom” i często Wasze ambicje i doświadczenie może okazać się bardzo potrzebne. Czego spodziewać się w pracy nauczyciela w szkole sobotniej?

To nie jest praca na etat

Szkoły sobotnie, jak nazwa wskazuje, funkcjonują głównie w soboty (rzadko odbywają się dodatkowe zajęcia klubowe w ciągu tygodnia). W soboty zaś jest to zwykle kilka godzin – czasem tylko dwie lub trzy. Musicie więc mieć świadomość, że praca w polskiej szkole to tylko dodatek do Waszej codziennej pracy. Dodatek na stałe, bo podejmując go, musicie odpowiedzialnie stawiać się w pracy w każdą sobotę (przerwy są w czasie ferii szkolnych i świątecznych).

Ciężka praca – niska płaca

Nie spodziewajcie się kokosów, jeśli chodzi o wynagrodzenie. Wciąż funkcjonują szkoły, w których nauczyciele są wolontariuszami (pracują za zwrot ewentualnych kosztów dojazdów czy materiałów), choć coraz częściej oferuje się im wynagrodzenie. Symboliczne, bo zwykle dolna stawka to najniższa brytyjska płaca. Czasem więcej – 10 funtów za godzinę to już rarytas. Ale w godziny pracy wlicza się czas spędzony w szkole, natomiast nie wlicza się czasu na przygotowanie zajęć czy narady kadrowe.
Nie chronią naszych praw żadne karty nauczyciela ani też lata pracy w szkole sobotniej nie wliczają się w nasze świadczenia emerytalne. Nasza motywacja więc tylko prawdziwa pasja, chęć do pracy z dziećmi i własne aspiracje.

Obyś cudze dzieci uczył!

Chociaż rodzice na Wyspach nie mają żadnego obowiązku, by posłać swoje dziecko do polskiej szkoły, to wcale nie znajdują się w niej same „aniołki” z ogromną potrzebą nauki. Jest to tak samo ciężka wychowawczo praca jak w szkołach w Polsce. Może nawet i cięższa, bo nie dysponujemy procedurami dyscyplinującymi i motywującymi jak np. oceny z zachowania czy oceny. Dzieci też nie są tak „karne” jak w polskiej szkole, gdyż w systemie brytyjskim wychowywane są z większymi swobodami.

Nie zawsze z programem

Szkoły poza granicami kraju nie mają obowiązku realizować konkretnego programu nauczania. Dlatego jest z tym bardzo różnie – czasem nauczyciele pracują według swojego „widzimisię” i nie mają nawet świadomości, że dla szkół poza granicami kraju została stworzona przez MEN w 2010 r. Podstawa programowa i że są gotowe programy nauczania, np. „Rok polski – program edukacji wczesnoszkolnej dla uczniów 5–9 lat uczących się za granicą”, „Własną drogą - program dla uczniów 10-13 lat uczących się za granicą”, „Moja polska kulturoteka - program nauczania języka polskiego dla uczniów w wieku powyżej 14 lat”, „Cztery pokolenia Polaków - program nauczania historii dla uczniów w wieku powyżej 14 lat”, „Wakacyjne wędrówki po Polsce - program nauczania geografii w grupie wiekowej 10-13 lat”, „Na mapie Polski - program nauczania geografii w grupie powyżej 14 roku życia”. Niektórzy nauczyciele korzystają ze skróconych programów szkół polskich w kraju – wybierając z nich tylko wybrane przez siebie treści. Niektóre pracują z podręcznikami, a inne bez. Jeśli kadra nie dogada się ze sobą co do szczegółów w realizacji treści, to może się zdarzyć, że zechcemy uczyć dzieci tego samego, co koleżanka uczyła ich rok temu. Dlatego jako nauczyciele też powinniśmy zmierzać do tego, by szkoła wypracowała sobie system nauczania i program, na którym konsekwentnie i według z góry założonego planu pracujemy na poszczególnych etapach wiekowych.

Między rodzicem a plebanem

Z jednego możemy być na pewno bardzo zadowoleni w naszej nauczycielskiej rzeczywistości poza granicami kraju – na naszą pracę nie będą wpływały układy polityczne, samorządowe czy partyjne znajomości. Nie odpowiadamy (przynajmniej na razie) przed nikim w rodzaju kuratora czy ministra edukacji. Ale też nie pracujemy samodzielnie i niezależnie, bo mamy nad sobą księdza, dyrektora lub rodzica.

Najstarsze szkoły sobotnie wciąż funkcjonują przy polskich parafiach. Tam dużo do powiedzenia ma ksiądz, który ma też prawo wymagać, by szkoła założona przy kościele utrzymała swój katolicki charakter.

Sporo szkół funkcjonuje przy polonijnych organizacjach i stowarzyszeniach. Czasem stowarzyszenie zakładają sami rodzice, którzy wówczas zajmują się administracją, włącznie z zatrudnianiem nauczycieli i wypłatami dla nich. Zarządy rodziców nie czują się zwykle na siłach, by nadać szkołom linię merytoryczną, więc wybierają także dyrektora, który oczywiście będzie miał sporo do powiedzenia i w kwestii doboru kadry, i programu, i linii wychowawczej. Jako nauczyciele musimy liczyć się z ich wizją, ale też nie bać się dołożyć własną cegiełkę w funkcjonowanie szkoły.

Nie tylko język polski

Oczywiście nauczenie dzieci posługiwania się polszczyzną w mowie i piśmie jest jednym z naszych priorytetów, ale w rzeczywistości brytyjskiego nauczania często musimy przekwalifikować się. Największe zapotrzebowanie jest bowiem na nauczycieli klas najmłodszych, gdzie wprowadzimy elementy nauczania zintegrowanego, z edukacją matematyczną i przyrodniczą włącznie. Poloniści, którzy w Polsce uczyli starsze klasy, mają okazję przekonać się w końcu, jak ciężką pracę miały ich koleżanki w klasach 1-3. Wcale niełatwo nauczyć dzieci czytać i pisać w języku polskim, o czym przekonujemy się na każdym kroku. Nauczycielom starszych klas dojdzie jeszcze konieczność nauczanie historii i geografii, bo zwykle szkoły nie mają dodatkowego nauczyciela od tych przedmiotów (jeśli akurat jesteście historykami czy geografami warto zgłosić się do pracy w szkole np. na umówioną liczbę godzin w roku szkolnym).

Jeśli myślicie, że nauka w polskiej szkole zwalnia Was od znajomości języka angielskiego, to jesteście w błędzie. Wiele dzieci posługuje się sprawnie językiem angielskim, a nie polskim, więc czasem trzeba im przekładać pewne treści na język angielski. Natomiast w najstarszych klasach język angielski jest nieodzowny, jeśli macie przygotować młodzież do egzaminów GCSE lub AS-level z języka polskiego jako obcego. Pytania testowe są bowiem w języku angielskim. Uczniów obowiązuje też przekład z polskiego na angielski lub odwrotnie.

Jeśli prócz swojego przedmiotu macie jakąś pasję, w której jesteście mistrzami, to także może się to przydać w polskiej szkole. Organizuje się tam bowiem również zajęcia pozalekcyjne, kółka zainteresowań, kluby artystyczne, taneczne, teatralne, do organizacji których możecie się włączyć.

Bez ocen i świadectwa

Choć w niektórych szkołach czasem pojawiają się polskie oceny czy choćby plusy czy słoneczka, to nie jest to powszechne. Nagrody za wysiłek w formie naklejek, oceny opisowe – tak, ale jedynki i dwóje raczej nie. Szkoły sobotnie nie mają też prawa wydawać świadectw na drukach zarachowanych jak w Polsce. Mogą jedynie wystawiać dyplomy czy własne świadectwa, które tak naprawdę mają jedynie wartość pamiątkową dla dziecka. Tracicie więc jedno z narzędzi motywujących dzieci do lepszej nauki czy lepszego zachowania.

Współpraca z rodzicami

Ponieważ obowiązku zapisania dziecka do szkoły polskiej tutaj nie ma, to musicie jakoś zmotywować dzieci i rodziców. Spotkacie się też niejednokrotnie z różnymi mitami krążącymi wśród rodziców. Główny z nich jest taki, że „dziecku się wszystko miesza”. Nie tylko więc dzieciom tłumaczyć będziecie różne zawiłości języka polskiego, ale niejednokrotnie czeka Was także nauczanie rodziców.

To, czy dziecko będzie uczęszczało do polskiej szkoły, zależy głównie od rodziców – to jego musicie więc przekonać do siebie, żeby z kolei rodzic przekonał do Was swoje dziecko. Zalecam też równowagę w tym, ile chcecie wymagać od dziecka. Zadacie za dużo do domu – usłyszycie, że szkoła polska powinna być zabawą, a nie nauką. Zadacie za mało – rodzice zarzucą Wam, że dziecko niczego się w polskiej szkole nie nauczyło.

Najważniejsze – bezpieczeństwo dziecka

Żadne brytyjskie urzędy czy szkoły, od których np. wynajmujecie sale, nie będzie Was pytało o kwalifikacje w nauczaniu. Jest to sprawą wewnętrzną szkoły (zarządu i dyrektora), na jakiej podstawie przyjmuje nauczyciela do pracy. Ale jeden dokument będzie od Was wymagany – jest nim sprawdzenie Waszej niekaralności, czyli tzw. ‘CRB check’. Każda osoba pracująca w Wielkiej Brytanii z dzieckiem powinna wykazać się świadectwem niekaralności. Zwykle w Waszym imieniu o dokument ten występuje szkoła, choć na początek możecie być poproszeni o taki dokument wystawiony Wam wcześniej na inne potrzeby, np. w innej pracy.

W swojej pracy z dzieckiem spotkacie się niejednokrotnie z takimi terminami jak child protection, risk assessment, health and safety, gdyż w tym kraju niezwykłą wagę przykłada się do ochrony dziecka, do respektowania jego praw i stworzenia mu jak najbezpieczniejszego środowiska nauki i zabawy.

Uczyć innych, ale i siebie

W szkole sobotniej przekonacie się, jak wielkie są różnice w pracy w szkole w kraju i tutaj. Tu będziecie też na ogół sami ze swoimi problemami, które trzeba będzie jakoś rozwiązać. Psychologów, pedagogów, logopedów na zawołanie nie będzie, więc też prawdopodobnie chcąc czy nie, będziecie musieli douczyć się w pewnych nowych dziedzinach pedagogiki i dydaktyki, a te stare wyuczone nieustannie konfrontować z rzeczywistością emigracyjną i też na każdym kroku douczać się, dokształcać, by nie zawieść nadziei dzieci i rodziców, a też i samemu nie mieć poczucia klęski zawodowej. Dobrze, że przyrost szkół polonijnych spowodował zainteresowanie polskich władz oświatowych naszymi szkołami. Motywują też do tego powroty (nie tak masowe, jak czasem podają media) naszych rodaków z dziećmi do Polski. Musimy być też świadomi odpowiedzialności, z czym ten nasz wychowanek do kraju wróci. Polecam więc kursy dla nauczycieli szkół polonijnych, które czasem organizują instytucje takie jak Polska Macierz Szkolna, Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą, Polski Uniwersytet na Obczyźnie, Akademia Umiejętności. W roku szkolnym 2012/2013 wystartowały też pierwsze studia podyplomowe dla nauczycieli – Polski Uniwersytet na Obczyźnie w Londynie i Uniwersytet Jagielloński prowadzą w systemie weekendowym studentów na kierunku nauczanie języka polskiego jako drugiego.

Jeśli szkół polskich mamy w regionie więcej, to warto też zorganizować sobie jakąś wspólną konferencję czy pojechać do siebie w odwiedziny, żeby wymienić się doświadczeniami, które zaowocują lepszym funkcjonowaniem naszych szkół. Powodzenia!

Renata Jarecka